Jam session w kolorze czerwonym

Orkiestra. Wyjście – Marek Okrassa

Koncerty jazzowe są dobrze znanym tematem malarskim, bo to ogromna pokusa – przedstawić na obrazie, co się dzieje, kiedy rozbrzmiewa jazz. Może to być także próba przeniknięcia istoty sztuki dźwięku przy pomocy koloru, oddania momentu zachwytu, wyrażenia podziwu dla muzyków. Polska odwilż artystyczna lat pięćdziesiątych XX wieku zbiegła się z rosnącą popularnością jazzu. W tym czasie Kazimierz Śramkiewicz malował obrazy o tematyce muzycznej, do których Marek Okrassa nawiązuje w serii „Czerwone koncerty”. Podobieństwa są wyraźne i śmiałe – jak improwizacje podczas jam session. Uproszczone kształty, kolorystyka ograniczona do kilku barw i jazz jako temat pozwalają patrzeć na obrazy Marka Okrassy w kontekście dzieł profesora, jednego z twórców szkoły sopockiej.

Serię tworzą obrazy przedstawiające sceny z koncertów jazzowych. Chociaż mają ten sam temat i wszystkie są w podobnej kolorystyce, różnią się nastrojem i inaczej opowiadają o muzyce. Sam jazz także występuje tu w różnych tonacjach i z różnym natężeniem.

Na obrazie „Czarny koncert. Pianista” postacie stapiają się z instrumentami i tłem. Świecą bielą mankiety, fragmenty fortepianu i kontrabasu. Twarze muzyków są zamalowane, nie mają być widoczne. Tutaj muzyka zdaje się dotykać raczej intelektu niż serca, nie widać emocji. Rysy bohaterów są mało widoczne także na obrazie „Koncert. Dym”, ale być może z innego powodu. Tu, gdzie unosi się chmura z papierosa lub cygara leżącego na fortepianie, jazz jest muzyką rozrywkową. Ręce trębacza szybko poruszają się wzdłuż instrumentu, pianista lekko uderza w klawisze, a kompozycje zdają się towarzyszyć raczej odbiorcy, nie wypełniają całej przestrzeni, jak na innych płótnach z tej serii; są wykonywane z mniejszym skupieniem.

Inaczej można odebrać klimat na obrazie „Koncert. Saksofon”, bo osoby grające pokazane są w ruchu, widać ich odbicia w lśniącej podłodze, więcej tu blasku, skośnych linii, a jazz pewnie słychać pogodny, może bardziej melodyjny. Instrumentaliści zwróceni są lekko ku sobie, więc bardziej wyczuwalna jest wspólnota grania. „Koncert. Kontrabas” przedstawia podobną sytuację, ale tu dzięki temu, że sylwetki trzech muzyków namalowane są jasnym kolorem, można wręcz usłyszeć dźwięki pojedynczych instrumentów.

„Orkiestra. Wyjście” to jedyne płótno, na którym malarz przedstawił postać kobiecą oraz limuzynę. Ponieważ kobieta wydaje się zamyślona, nie słucha muzyki, a skupia na sobie uwagę widza, jazz nie jest już głównym bohaterem obrazu. Trzeba go bowiem słuchać, aby był. Eleganckie auto przysłania orkiestrę. Koncert trwa tutaj niezależnie od tego, co się dzieje na pierwszym planie.

Patrząc na obraz „Koncert. Trąbka”, można odnieść wrażenie, że jazz przenika postacie grających, miesza się ze światłem zalewającym scenę i wypełnia widza-słuchacza. To efekt nakładających się na siebie kolorów i nierównych konturów pochylonych sylwetek muzyków. Z czerwieni wyraźnie odcinają się klawiatura i pokrywa fortepianu, czara trąbki i kołnierzyk pianisty, co można interpretować jako podkreślenie czystości dźwięków i uznanie dla wykonywanego utworu. W takich chwilach podczas koncertu na widowni panuje cisza. Jeszcze większą rolę odgrywa instrument na obrazie „Koncert. Pianista”, którego całą niemal powierzchnię zajmują pionowe pasy nawiązujące do klawiszy fortepianu. Muzyk także siedzi wyprostowany, patrzy na wprost, a może nawet w ścianę. Znowu liczy się tylko jazz.

Różne nastroje i tonacje jazzowe widoczne są też na najbardziej znanych obrazach Kazimierza Śramkiewicza, do których Marek Okrassa świadomie nawiązuje. Serię „Czerwone koncerty” można interpretować jako malarskie podejmowanie tematu analogiczne do wspólnego grania podczas jam session. Każde indywidualne wystąpienie na koncercie jest częścią muzyki, afirmacją piękna, zachwytem nad całością, radością z możliwości udziału.

Obraz w nagłówku: Marek Okrassa, Orkiestra. Wyjście, 2020, olej na płótnie 120×140 cm