Ilustracja w kulturze europejskiej jest wierną towarzyszką tekstu utrwalonego – najpierw na pergaminie, później – na papierze. Samo słowo pochodzi od łacińskiego czasownika illustro – unaocznić, oświecać, wyjaśniać i brzmi podobnie we wszystkich językach, które rozwijały się pod wpływem łaciny. Zmieniały się techniki jej wykonywania i utrwalania – począwszy od drzeworytu, przez litografię, techniki fotomechaniczne, jak rotograwiura, offset i światłodruk, aż do druku cyfrowego. Stała jest funkcja: ukazać to, co jest opisane, opowiedzieć obrazem historię, wyrazić ideę. Z czasem ilustracja zyskała autonomię w świecie sztuki i obecnie jest jej pełnoprawną dziedziną.
Historyczne początki ilustracji
Ilustracja książkowa i prasowa na dobre rozkwitła w XIX wieku wraz z upowszechnieniem druku. Polskie periodyki ilustrowane czerpały wzorce z Europy Zachodniej, z których wiele miało w nazwach ten sam rdzeń: „Illustrated London News” w Londynie, „L’Illustration” w Paryżu, „Illustrierte Zeitung” w Lipsku czy „La Ilustración” w Madrycie. Najbardziej znane krajowe czasopisma z tego okresu, czyli „Tygodnik Ilustrowany”, „Kłosy”, „Wędrowiec” i późniejsze „Nowości Ilustrowane”, publikowały treści literackie, kulturalno-społeczne, historyczne i przyrodnicze, którym towarzyszyły ilustracje wykonane przez zawodowych rysowników oraz znanych artystów, także malarzy – Chełmońskiego, Matejkę czy braci Gierymskich. Funkcją dołączanych to tekstów grafik było przestawienie treści lub prezentacja samego dzieła sztuki. O interpretacji tekstu w postaci ilustracji można mówić od przełomu wieków XIX i XX. Jednym z pierwszych autorów ilustracji był Stanisław Wyspiański, którego prace drukowane były w „Roczniku Krakowskim”. Wyjątkowym pismem ilustrowanym była warszawska „Chimera” z okładkami Ferdynanda Ruszczyca. Rozwój ilustracji książkowej i prasowej był ściśle związany z rozwojem edytorstwa i technik druku. Z czasem stała się ona komentarzem do informacji i interpretacją utworu, a także – nośnikiem swojej własnej historii.
W latach pięćdziesiątych, w schyłku stalinizmu, gdy nastąpił w Polsce okres odwilży artystycznej, powstała przestrzeń dla artystów, którzy manifestowali niezależność od ideologii politycznych i tworzyli dzieła nowoczesne. Były to początki działalności artystów określanych mianem Polskiej Szkoły Ilustracji, którzy szybko zyskali uznanie także za granicą. Wybitne prace Józefa Wilkonia, Zbigniewa Rychlickiego, Bogdana Butenki, Jerzego Flisaka, Anny Gosławskiej-Lipińskiej, Gwidona Miklaszewskiego, Andrzeja Czeczota, Zbigniewa Lengrena czy Edwarda Lutczyna nie tylko zdobywały nagrody na międzynarodowych konkursach i triumfowały na zagranicznych rynkach, ale ukształtowały wyobraźnię kilku pokoleń małych i dorosłych odbiorców. Mistrzem dla większości z nich był Jan Marcin Szancer (ur. w 1902, zm. w 1972 r.), którego prace przeszły do kanonu sztuki dla dzieci, zwłaszcza te towarzyszące utworom Jana Brzechwy.
Ilustracja książkowa
Uformowany w tradycji młodopolskiej Szancer przedstawiał w książkach dla dzieci świat w sposób realistyczny, ale łagodny. Na twórczość innych ilustratorów wpływały różne zjawiska i prądy w sztuce. Ilustracje książkowe Zbigniewa Rychlickiego, pierwszego Polaka uhonorowanego prestiżową, międzynarodową Nagrodą im. Hansa Christiana Andersena, twórcy Misia Uszatka, nawiązują do kultury ludowej. W pracach Józefa Wilkonia, który zilustrował ponad dwieście książek dla dzieci i dorosłych, można odnaleźć nawiązania do twórczości Marca Chagalla. Przedstawiane przez Wilkonia postacie, głównie zwierząt, obrazują nie tylko samą warstwę narracyjną utworu, ale także cechy i stany psychiczne bohaterów. Bogdan Butenko, chociaż zaczynał w pracowni Szancera, wypracował estetykę opisywaną jako awangardową, posługiwał się komizmem – na przykład w książkach o przygodach Gucia i Cezara czy Kwapiszona. Olga Siemaszko, autorka wspaniałych ilustracji do „Alicji w krainie czarów” i „Przygód Tomcia Palucha”, chociaż wywodząca się z tradycyjnej szkoły, nawiązywała w swoich pracach do kubizmu i futuryzmu i dzięki temu kreowała światy nierzeczywiste, rozwijała wyobraźnię czytelników.
Ilustracja prasowa
Reprodukcje i rysunki towarzyszące tekstom dziennikarskim pełnią częściej rolę komentarza do treści lub bieżących wydarzeń. Satyryczne opowieści rysunkowe stały się znakiem rozpoznawczym takich tytułów jak „Szpilki” z pracami Jerzego Flisaka i Anny Gosławskiej-Lipińskiej czy „Przekrój” z profesorem Filutkiem Zbigniewa Lengrena. Do dziś ilustracje prasowe są atrakcjami czasopism. Andrzej Czeczot, który debiutował w tygodniku „Szpilki”, publikował prace w zagranicznych pismach satyrycznych, na przykład w niemieckim „Pardonie”, „New York Timesie” i „New Yorkerze”, a po powrocie z emigracji rysował dla „Polityki”. Edward Lutczyn także zaczynał od „Szpilek” , a jego słynne karykatury i rysunki satyryczne drukowały „Gazeta Wyborcza”, „Playboy” i „Przekrój”.
Nie sposób wszystko zobaczyć, ale warto odkrywać ten świat
Pomimo powszechnej digitalizacji mediów, ilustracja książkowa ma się świetnie. Dobre książki dla dzieci są wydawane przez specjalizujące się w tej dziedzinie wydawnictwa, w których można znaleźć książki ilustrowane przez Adama Pękalskiego. Współcześni polscy ilustratorzy należą do światowej czołówki w tej sztuce, która, jak twierdzi Jadwiga Okrassa, autorka ilustracji prasowych i grafiki, dopełnia, objaśnia, nobilituje albo zwyczajnie upiększa publikacje literackie, prasowe i dokumentalne. Prowokuje, wywołuje emocje, kreuje osobliwości świata.
Pięknym hołdem dla polskiej ilustracji dziecięcej jest książka „Admirałowie wyobraźni. 100 lat polskiej ilustracji w książkach dla dzieci”, która ukazała się nakładem wydawnictwa Dwie Siostry w 2020 roku. O światowej sztuce ilustracji można dowiedzieć się więcej z książki „Ilustracje. Przewodnik” Nicka i Tessy Souterów (Muza 2012).
Ilustracja w nagłówku: Jadwiga Okrassa, Kot Rembrandta, kredka, ołówek, papier 30×40 cm